Zbyt długa jesień - Sławomi Jezierski.

 
Pierwszy kadr z drugiego epizodu Zbyt długiej jesieni. Pierwotnie opublikowany w magazynie „Fan” 2/1990. Prezentowany kadr pochodzi z rosyjskiej wersji fragmentu epizodu drugiego, który prezentowany będzie na wystawie Komiks polski na festiwalu KomMissia w Moskwie.

 
Zbyt długa jesień Sławomira Jezierskiego i Jerzego Szyłaka uważana jest za jeden z najważniejszych polskich komiksów lat 90. Do inspiracji nią przyznają się twórcy tacy jak Jakub Rebelka, Benedykt Szneider i Robert Służały. Była to historia o spokojnej polskiej wsi, której życie zostało zakłócone przez „szatańskie brewerie”. Umarli wstali z grobów, pojawiły się czarownice, strzygi, wampiry oraz inne dziwy. Komiks był połączeniem ludowej opowieści (rodem z PRL'u) z historią rycerską i horrorem w stylu Balu wampirów Romana Polańskiego, a więc z takim, w którym lęk został oswojony. Całość robiła niesamowite wrażenie. Niestety komiks nie jest znany w całości. Jego druk nie został ukończony. Magazyn „Fan”, w którym był publikowany, został zamknięty po trzech numerach. Czwarty epizod Zbyt długiej jesieni (ostatni i najdłuższy) przepadł u nieuczciwego wydawcy. To jeden z wielu komiksów, które zostały stracone na przełomie lat 80. i 90., w okresie przed upowszechnieniem laserowego ksero i skanerów. 
 
Oto kilka wspomnień Sławomira Jezierskiego na temat Zbyt długiej jesieni.
 
Komiks został przygotowany na zamówienie z „Fana”, czy był już wcześniej gotowy? Jak duży wkład miał Jerzy Szyłak w powstanie scenariusza?
 
W roku 1989 Szyłak zwrócił się do mnie z informacją, że jego znajomi skłonni są przeznaczyć część zysków swojej firmy na wydawanie periodyku komiksowego. Podczas wspólnego zastanawiania się, co by wykombinować do druku na jego łamach, wysunąłem temat horroru, najlepiej w gminnej scenerii, z wykorzystaniem rozmaitych straszydeł z dawnych wierzeń ludowych. Scenariusz jaki przedstawił nie bardzo mnie jednak zachwycił. Zdarzeń było w nim niewiele, humor taki sobie, a teksty dialogów chropawe, "drewniane". Oceniłem to jako wersję wstępną, do rozwinięcia w stronę czegoś lepszej jakości. Zgłosiłem mu te uwagi proponując, żeby jeszcze trochę popracował, z możliwie większym polotem. Na to on po raz pierwszy (nie ostatni) się na mnie obraził. Oświadczył, że jego dzieło jest skończone i ani myśli dłużej nad nim siedzieć. Odpowiedziałem, że nie wezmę się za robienie rzeczy tak mało udanej... no i rozstaliśmy się na pewien czas.
Byłem jednak wtedy młody, lubiłem rysować i publikować, a w scenariuszu Jesieni wciąż dostrzegałem pewne szanse. Przy następnym kontakcie z Szyłakiem wyraziłem więc chęć zrealizowania jego historyjki, o ile zechce mi pozwolić na bardzo swobodne potraktowanie jej treści. Z promiennym uśmiechem zgodził się na to od razu i przebiegiem moich korekt zupełnie się nie interesował.
No i wyszło, jak wyszło. Teksty w dymkach poprawiłem i wprowadziłem wiele nowych, ostatecznie nadając brzmienie niemal wszystkim. Fabułkę rozciągnąłem, wplatając sporo własnych wątków - choćby ten ze skaczącą z drzewa upiorną główką, czy ostrzyżonym przez strzygę rycerzem Samosławem... Nigdy nie przeceniałem jakości rezultatu, ale mogę powiedzieć jedno: jest na pewno śmieszniej i dynamiczniej.
Szyłak nigdy nie zgłaszał zastrzeżeń do mojej przeróbki. Niestety, z biegiem czasu raczył zapomnieć, że z powodu niechęci do doskonalenia swojej pracy, w finalnej wersji "Jesieni" pozostało z niego mniej niż połowa...
 
Jakie były losy ostatniego epizodu?
 
Ostatni narysowany epizod złożyłem pod koniec 1991 r. w siedzibie redakcji. Kolejnemu numerowi "Fana", w którym miał być zamieszczony, jednak nie dane było się ukazać. Nie wiem dokładnie dlaczego. Być może sponsorująca go firma działalność zakończyła.
 
Czy zachował się scenariusz albo jakieś szkice z tej zaginionej części?
 
Niestety, śladu po niej u mnie brak. Kopii nie zrobiłem, nie mając wtedy skanera. Pliku kartek z tekstem scenariusza nie przechowałem, nie mam też szkiców wyglądu postaci itp.
Szyłak jednak twierdzi co innego. Od lat pielęgnuje w sobie urojenie, jakobym ten zaginiony materiał z nieracjonalnych powodów skrzętnie przed światem ukrywał, skutkiem czego komiks nie może być ponownie wydany. Uporczywość, z jaką trzyma się tego fantazmatu, można chyba wyjaśnić tylko na gruncie pogłębionej wiedzy psychologicznej.
 
Czy możesz zdradzić czytelnikom, co wydarzyło się w ostatnim epizodzie?
 
Na tych 18. utraconych stronach działo się całkiem sporo, ale po prawie 30. latach niewiele pamiętam. Najbardziej kojarzę wątek z leśnym wilkołakiem, który uwięził Kasię i Adasia w głębokim dole - swojej spiżarni. Z opresji wyratował ich pewien krasnolud, wskazując drogę ucieczki podziemnym korytarzem, wydrążonym przez swoich kolegów. Jako że wejście do tunelu okazało się dla bohaterów za małe, poczęstował ich napojem "Carlic-Cola" - ekspresowym pomniejszaczem wzrostu... Cała historia kończy się oczywiście szczęśliwie. Nadchodzi wreszcie mocno spóźniona zima i wiejski krajobraz okrywa gruba warstwa śniegu.
 
Ile czasu nad nim pracowałeś? Ile zazwyczaj czasu poświęcasz na przygotowanie jednej planszy?
 
Jeśli nie goni mnie termin, lubię pracować niespiesznie. Na rysunek jednej planszy przeznaczam w takim trybie trzy dni. Dodatkowy dzień - na pracę z kolorem. Z tym, że jednego dnia daję radę rozbarwić także i dwie strony.
Najlepiej jednak, jeśli poszczególne fazy: 1. swobodnego szkicu wstępnego, 2. precyzyjnego rysunku ołówkiem, 3. pokrywania ołówka tuszem oraz 4. koloru, oddzielają dni, w których zajmuję się czym innym. Komiksy powstałe w ten, najbardziej komfortowy sposób, uznaję za najb. udane.
Czasu spędzonego nad częściami "Jesieni" oczywiście już nie pamiętam. Ale na pewno powstawały szybko. Choćby dlatego, że w tamtym okresie pomijałem zupełnie fazę szkicu wstępnego ("bazgrorysu").
 

Rysunek Sławomira Jezierskiego przedstawiający Kica Przystojniaka (autorem scenariuszy do komiksu z jego przygodami był Radosław Kleczyński), towarzyszący wystawie Memoria e narrazione. Il fumetto storico polacco na Napoli COMICON w 2017 r.

 

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.


 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magazyny - lata 90.

Młodzi rysownicy.