Środowisko łódzkie.

W porównaniu do innych części Polski  środowisko komiksiarzy w Łodzi rozwijało się prężnie.

Przemysław Truściński wspomina:

Środowisko zaczęło kształtować się w łódzkim Liceum Plastycznym. Trafiłem tam 1985 roku. Komiksy starszych kolegów z grupy UFO Zenek były dla mnie szokiem. Były tak dobre i różne od komiksów, które dotąd czytałem.

W pewien słoneczny dzień, do sali fizyki i chemii, którą udostępniała nam pani profesor Rżanek, wkroczył Wojtek Birek. Znał go chyba Tomek Tomaszewski. Birek przyniósł torbę z francuskimi komiksami od Aldo Vargasa, obcokrajowca studiującego w Polsce.
Pamiętajmy jakie to były czasy. Nawet polskie komiksy były towarem deficytowym. W ogóle nie było w naszym kraju komiksów z Zachodu. Nie było dostępu do zachodniego kina, czy literatury. Wiedzieliśmy, że Grzegorz Rosiński rysuje dla Belgów, ale nikt nigdy nie widział jego albumów... Komiksy Zbigniewa Kasprzaka, Marka Szyszki, Janusza Christy, czy Henryka Jerzego Chmielewskiego, były typowo polskie. Zarówno pod względem formy, jak i treści. W komiksie realistycznym było dużo historii narodowych oraz propagandowych. Pewnego rodzaju furtką były komiksy Bogusława Polcha, Funky Koval i Lądowanie w Andach. Powiewem Zachodu był też Thorgal Rosińskiego drukowany w „Relaxie”. Od komiksów typowo polskich różniły się także prace Tadeusza Baranowskiego. W tamtym okresie bez komiksów, fascynowaliśmy się przede wszystkim doskonałymi ilustracjami w polskich książkach.

Birek wyciągnął z torby komiksy Moebiusa, Manary, Gimeneza, Billala (Eksterminator 17!)… Ten moment zadecydował o całym moim życiu. Uważam, że był to jeden z trzech najważniejszych momentów dla naszego środowiska, obok konwentu w Kielcach i pierwszego konwentu w Łodzi. Tak się złożyło, że osoby, które potem zakładały Contur i organizowały konwent, były wówczas na sali. Piotr Kabulak, Tomasz Tomaszewski, Witold Domański…
Mózg mi eksplodował! Zobaczyliśmy czym może być komiks. Wszystko w tych albumach było inne. Okładki, liternictwo, tematyka rozrywkowa... Nie wiedzieliśmy, że można porwać się w komiksie na taki warsztat! Jakość druku niespotykana w PRL’u. W komunie wszystko było przesunięte, rozjechane, jakby wymagało okularów do trójwymiaru...
Wojtek przyniósł też swoje plansze. Bardzo nowoczesne – „francuskie”. I to również był dla nas wstrząs. Uświadomiliśmy sobie, że aby przekazywać tego rodzaju treści, musimy być bardzo dobrzy technicznie.
Tego dnia wszyscy podpisaliśmy cyrograf z komiksem.

Szybko stworzyliśmy dla siebie dobre warunki do rozwoju. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Robiliśmy korekty na przerwach. Na spotkania poświęcone komiksowi przychodziło od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, nie tylko z Liceum Plastycznego.

Komiksy Baranowskiego kształtowały mnie od najmłodszych lat. Jego abstrakcyjny humor wciąż jest dla mnie wyzwaniem. Nie wracam już dzisiaj do Tytusa, natomiast wracam za to do komiksów Tadeusza.

W PRL’u komiksy z pierwszego obiegu miały charakter drugoobiegowy. Było na nie tak duże zapotrzebowanie, że od razu znikały z półek. Kupowało się je spod lady u znajomych kioskarzy albo księgarzy. Było to zakazane przez prawo. Nie można było legalnie odkładać „pod ladę” oficjalnych publikacji.


Tomasz Tomaszewski wspomina:

Wszystko zaczęło się, kiedy poszedłem do Liceum Plastycznego. Funkcjonował tam klub miłośników fantastyki – UFO Zenek. Dzięki życzliwości pani Anny Rżanek spotykaliśmy się po lekcjach, raz w tygodniu. Omawialiśmy swoje prace, oglądaliśmy filmy z VHS, graliśmy w RPG. Podejmowaliśmy wspólnie różnego rodzaju inicjatywy. Piotr Zdrzynicki publikował rysunki satyryczne w magazynie „Karuzela”. Dzięki niemu mieliśmy kontakt i tam debiutowaliśmy. Ja sam w pierwszej klasie.
Działający w fandomie fantastyki Konrad Zieliński wydawał magazyn „XYX”, w którym publikował nowele zachodnich autorów. Prawdopodobnie istniała jakaś luka w prawie PRL’u, ponieważ można było drukować w niskim nakładzie, na potrzeby klubowe, prozę autorów zagranicznych. My rysowaliśmy do tego ilustracje oraz okładki. Konrad płacił nam jakieś nieduże pieniądze, co było fajne. Byliśmy autorami nieprofesjonalnymi a już zaczynaliśmy publikować. Konrad na potrzeby swojego pisma wykorzystywał korzystał z jakiejś nielegalnej poligrafii. W większości to było ksero. Kiedyś bezpieka przetrzepała mu mieszkanie.

W latach 80. prawie nie rysowaliśmy komiksów. Tworzyliśmy przede wszystkim ilustracje. Pamiętajmy, że wtedy komiksów w Polsce nie było. Jakieś stare Żbiki, „Relaxy”, Podziemne fronty, wznowienia… Rządziła fantastyka. Duży wpływ miał na to oczywiście popularny miesięcznik z Warszawy. Komiks był produktem ubocznym.

Pamiętam nasze wyjazdy do Warszawy, do redakcji „Fantastyki”. Próbowaliśmy zainteresować redaktorów swoją twórczością. Byliśmy niepełnoletni, a więc były jakieś problemy prawne, żeby nas publikować. Byłem jednym z pierwszych, o ile nie pierwszym od nas, który miał publikację w „Fantastyce”. Nie wiem jaki był klucz wyboru, ale była ona wtedy pismem oblężonym przez autorów.

Pod koniec szkoły w firmie Film Service poznałem Wojtka Birka. Był jednym z redaktorów  
nadzorujących rysowanie bajek na przezroczach. Wojtek dowiedział się ode mnie, że w Liceum jest ciekawe środowisko, a więc przyszedł. Kończył wówczas pracę magisterską o komiksie, a więc
zrobił wykład o jego historii. Prawie nikt go nie słuchał, wszyscy dorwali się do albumów, które przyniósł. Byliśmy porażeni. To były komiksy francuskie, Moebius, Druillet, Mézières, Billal... Wojtek później je pożyczał. Od tego czasu robiliśmy już nie tylko ilustracje, ale też krótkie komiksy. Dzięki tej francuskiej nowej fali odkryliśmy komiks na nowo.

W tamtym okresie trudno było kupić cokolwiek z Zachodu. Wojtek miał znajomości w Alliance France. Dzięki nim potrafił zdobyć, bezpłatnie albo za niewielką cenę, albumy oraz magazyny komiksowe, które zostawały po targach książki. Na tych targach rozdawano też katalogi. W każdym był kupon, który uprawniał do jednego bezpłatnego czasopisma francuskiego. Szliśmy grupą na stoisko, braliśmy te katalogi i wysyłaliśmy kupony do Francji. W ten sposób otrzymywaliśmy magazyny komiksowe, na ogół takie, które się tam nie sprzedały.

„Contur” powstał z potrzeby wspólnego promowania się. Piotr Kabulak, który był liderem naszej grupy, zaproponował, żebyśmy zrobili portfolia, które można będzie pokazywać gdzieś na Zachodzie, na przykład podczas wyjazdów w Niemczech. Pamiętajmy, że rynek komiksu w Polsce wówczas nie istniał. Dzięki Birkowi dowiedzieliśmy się, że na festiwalu w Angoulême jest konkurs na krótką formę. W jednym z magazynów, które otrzymaliśmy dzięki kuponom, był blankiet, który trzeba było wypełnić. Wysyłaliśmy tam prace. Miałem dwa razy potwierdzenie, że moje komiksy dopuszczono do udziału w wystawie. Odesłali mi je ładnie opakowane, oczywiście były to oryginały. Dostałem też podziękowania. Żadnych propozycji od wydawców nigdy nie mieliśmy.

 
 
„Komiks Forum” numer 1/1994. Rysunek: Przemysław Truściński.

W 1994 Witold Idczak rozpoczął wydawanie „Komiks Forum”. Był to fanzin/magazyn utrzymany na stosunkowo wysokim poziomie poligraficznym. Każdy numer poświęcony był czemuś innemu i zazwyczaj towarzyszył jakiejś łódzkiej imprezie. Pierwszy ukazał się z okazji IV OKTK i prezentował prace grupy „Contur”. Drugi był katalogiem wystawy indywidualnej Truścińskiego, która odbyła się w ŁDK’u. Trzeci zawierał komiksy fantasy, autorstwa m.in. Birka i Ozgi. Czwarty numer poświęcony był bydgoskiemu Studiu Komiks Polski. Piąty był katalogiem łódzkiej wystawy warszawskiego środowiska twórców komiksu. Szósty ukazał się na stulecie komiksu a siódmy funkcjonował jako katalog kolejnej wystawy Truścińskiego w ŁDK’u. Dalsze numery były najczęściej katalogami konkursów organizowanych w ramach OKTK. W tamtym czsie Idczak wydawał też biuletyn „Świat Komiksu”, w którym publikował teksty poświęcone komiksom polskim i zagranicznym.
W 1995 ukazał się pierwszy numer kolejnego łódzkiego periodyku. „Czas komiksu. Antologia” wydawana była przez Viking (pierwsze trzy numery) i Studio M. Redagowali ją Waldemar Jeziorski i Tomasz Piorunowski. Do 1998 ukazało się osiem numerów. Antologia charakteryzowała się wysokim poziomem artystycznym. Była jednym z niewielu magazynów komiksowych, które w tamtym czasie płaciło autorom honoraria. Na jej łamach pojawiały się m.in. krótkie metraże z konkursu organizowanego w ramach OKTK. W „Czasie komiksu” stale obecni byli najważniejsi polscy rysownicy lat 90., m.in. Gawronkiewicz, Jezierski, Ozga i Truściński.
Tradycję łódzkich magazynów kontynuowała w latach 2000-2007 „Arena Komiks”, wydawana przez MediaLab i Graficon pod redakcją Tomasza Tomaszewskiego (ukazało się dziewięć numerów i dwie antologie). 

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.


 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zbyt długa jesień - Sławomi Jezierski.

Magazyny - lata 90.

Młodzi rysownicy.