Konwent w Kielcach.


2 lutego 1991 roku w Kielcach odbył się pierwszy Konwent Twórców Komiksu. Nieduża impreza, zorganizowana przez grupę zapaleńców. Na ich czele stali Robert Łysak (działacz/wydawca/scenarzysta) oraz Jerzy Ozga (rysownik).
W numerze 2(7)/1989 magazynu „Komiks – Fantastyka” pojawiło się ogłoszenie dotyczące wspólnego tworzenia komiksów. Zamieścił je Łysak, który wciągnął do projektu Ozgę. Podczas wyjątkowo mroźnej zimy do Pałacu Tomasza Zielińskiego przyjechali polscy komiksiarze. W konwencie uczestniczyło około 30 osób, m.in. przedstawiciele środowiska łódzkiego (Piotr Kabulak, Tomasz Piorunowski, Tomasz Tomaszewski, Przemysław Truściński), bydgoskiego (Andrzej Janicki, Jacek Michalski), Warszawiak Krzysztof Gawronkiewicz oraz krytycy, Maciej Parowski, Tomasz Marciniak i Witold Tkaczyk. Konwentowi towarzyszyła skromna czterostronicowa gazetka. Impreza znana jest przede wszystkim z opowieści oraz tekstów publikowanych w prasie branżowej.
 
Oto dwie relacje Przemysława Truścińskiego (z roku 2010 i 2020):
Po ukończeniu liceum miałem „chwilę wolnego”, studiowałem prawo, ponieważ musiałem się gdzieś schronić przed wojskiem. Byłem pewien, że chcę rysować, zadawałem sobie jednak pytania: jak to robić, gdzie robić, co robić… Wtedy pojawiła się propozycja, wszystkich zainteresowanych komiksem ktoś zaprosił do Kielc. Jak się później okazało, byli to Robert Łysak i Jurek Ozga. Pojechaliśmy tam z grupą fascynatów z Łodzi, był to surrealistyczny nocny wypad, w czasie bardzo mroźnej zimy. W Kielcach poznaliśmy Parowskiego, Gawronkiewicza… to były początki środowiska. Na imprezie panował chaos, były też elementy komiczne, organizatorzy dosyć szybko odpadli, ponieważ wciągnęli za dużo płynów wyskokowych. My jako grupa łódzka, zaproponowaliśmy, że następny konwent zrobimy w Łodzi, wymyśliliśmy, że sami go zrobimy. Otwierano wówczas po latach remontu Łódzki Dom Kultury, jego szefostwo było zainteresowane, żeby wziąć pod opiekę grupę młodych organizatorów, świeżo po szkole średniej, na początku studiów. Na pierwszą imprezę w Łodzi (Ogólnopolski Konwent Twórców Komiksu) przyjechało trzydzieści osób, przerodziło się to w międzynarodowy festiwal komiksu, który teraz odwiedza publiczność w granicach dwóch tysięcy osób[1].
 
Nie wiem do kogo w Łodzi przyszło zaproszenie. Nie mam pojęcia jak organizatorzy nas znaleźli. Wszystko odbywało się w tajemnicy. Jechaliśmy jak na spotkanie komiksowej sekty. Był rok 1991. Przełom. Wszędzie trąbiono, że od teraz każdy musi radzić sobie sam, państwo już nikomu nie pomoże. My też chcieliśmy być przedsiębiorczy, a więc zakładaliśmy pismo – „Contur”.
Nie pamiętam czym jechaliśmy do Kielc. Trwała ostra zima, mróz trzaskał. Jak dotarliśmy, było już ciemno. Miasto puste, wszędzie zaspy. Ku naszemu zdziwieniu, impreza odbywała się w ładnym pałacyku. Na miejscu było już kilkadziesiąt osób i lał się alkohol. Pamiętam smacznego schabowego z ziemniakami a rano (jak na weselach) ciepłą zupę.
Wystawę robiono na bieżąco. Jeżeli ktoś coś przywiózł, od razu wieszał. Powiesiłem swoje prace i od razu przyjemne zaskoczenie – zupełnie obce osoby zaczęły się nimi jarać. Zagadałem do jakiegoś chłopaka, to był Krzysiek Gawronkiewicz, przyjechał ze swoją dziewczyną, Edytą Jesiotr. Kojarzyłem jego prace z „Fantastyki”. Poznałem organizatorów, Roberta Łysa i Jerzego Ozgę, Macieja Parowskiego i chłopaków z Bydgoszczy, którzy zakładali „Awanturę”. Czasy były dla nas trudne. Kompletnie nikt nie był zainteresowany komiksem polskim. Dużo rozmawialiśmy na temat tego, co z tym zrobić. Kielce to był zalążek. Na zakończenie imprezy organizatorzy poinformowali, że nie robią kolejnej edycji. Na te słowa zareagował Tomasz Kabulak, który stwierdził, że w takim razie następny konwent odbędzie się w Łodzi[2].
 
Witold Tkaczyk tak wspominał imprezę na łamach „AQQ”:
Prelekcje, dyskusje, pokaz slajdów, wystawa prac, wizyta w radio, konsumpcja schabowego i wina, a potem oglądanie kolejnych przywiezionych komiksów i niekończące się rozmowy do świtu w przepełnionym pokoju hotelowym. Było mnóstwo podniecenia i nadziei, że w wolnej już Polsce nasza twórcza siła pokona z łatwością kolejne mury, że podbijemy Europę i świat[3].
 
O kieleckiej imprezie pisał też Maciej Parowski. Na łamach „Komiksu” (zeszyt 10 z 1991) zestawił ją z dwoma francuskimi festiwalami, które odwiedził, w Angoulême oraz Illzach. Porównanie wypadło oczywiście gorzko dla malutkiej polskiej imprezy:
Rozmach, różnorodność, nagłośnienie, zabawa – oto określenia, których trzeba użyć, kiedy chce się opisać dwa francuskie festiwale komiksu (…). Przekopuję się teraz przez dziesiątki katalogów, zdjęć, ulotek, dzienników festiwalowych, barwnych pism, reklam, rubryk, plakatów, nalepek, „złodziejskich” komiksowych banknotów, by dokopać się do syntetycznej prawdy o tym kolorowym święcie, jakim jest komiks dla Francuzów. A potem biorę w dłonie cztery szare stroniczki, odbite na powielaczu w Kielcach, z okazji I Konwentu Komiksu i wpadam w nastrój nostalgiczno-smętny. Owszem – też chcieliśmy doskoczyć, dorównać, zabawić się w Europę. Długo nam to jeszcze nie wyjdzie (…). W pięknym Pałacyku Zielińskich w zimną kielecką noc miłośnicy komiksu zabawili się we własnym gronie. Ponarzekali, poobiecywali sobie parę rzeczy, porobili trochę nadziei (…). Tam się robi święto dla publiczności i artystów (…). U nas rzecz zamienia się w spęd kandydatów na autorów (publiczności nie ma prawie w ogóle), a ton spotkania, sformułowania jakie tam padają, niebezpiecznie przypominają rozmowy z biura pisania podań[4].
 
Młodzi organizatorzy wzięli sobie do serca słowa Parowskiego. Po przeniesieniu imprezy do Łodzi, mocno pracowali na to, żeby do Europy „doskoczyć”.
 
 
Przypisy:
[1] Przemysław Truściński, Współczesny komiks polski, Transfuzje, BWA Jelenia Góra 2010, str. 32
[2] Przemysław Truściński, wypowiedź na potrzeby projektu.
[3] Witold Tkaczyk, Niepoprawni marzyciele, „AQQ” 1(22)/2001, str. 51
[4] Maciej Parowski, Jak to się robi?, „Komiks”, zeszyt 10, 1991 r., str. 53-55
 
  
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.
 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zbyt długa jesień - Sławomi Jezierski.

Magazyny - lata 90.

Przemysław Truściński.